Nie ma co się zastanawiać, rozmyślać, trzeba powiedzieć jasno - zdjęcia, które pojawiły się w internecie nie powinny się pojawić. Choćby z szacunku dla Ofiar i ich rodzin, choć i tak spodziewam się "śmiesznych" przeróbek, z jeszcze śmieszniejszymi podpisami. Bywa, dla niektórych nie ma żadnej bariery do przekroczenia, a gdy dodamy do tego, że w katastrofie zginęli "pisiacy", którym "się należało", to aż ręce opadają.
Widziałem te zdjęcia. Ale nie to mnie zastanowiło. Jako, że nie znam języka rosyjskiego (ani nie próbuję poznać języków, których nie da się po ludzku przeczytać), wrzuciłem tekst ze strony w google translatora.
Z otrzymanego, koślawego trzeba przyznać, tłumaczenia wywnioskowałem, iż autor nie wierzy w oficjalne ustalenia śledczych w sprawie katastrofy smoleńskiej.
A załączone zdjęcia miały na celu potwierdzić, nadać tło, analizy przeprowadzone obok.
Pytanie tylko, czy aby na pewno jest to dobra droga. Choćby ze względu na podstawowy szacunek dla Ofiar.
