Rozpoczęły się oficjalne obchody 68. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego. Można się spierać, czy był to zryw sensowny, czy nie, jednak dziś chciałem zająć się innym tematem, który przy okazji wypłynął.
Prezydent Bronisław Komorowski po "zajściach" podczas Marszu Niepodległości 2011 wziął najwyraźniej na siebie problem, jak nie dopuścić do powtórki. Przygotował ustawę (zdaje się że jedyną jego autorstwa), którą Parlamentarna Maszynka Głosująca przyjęła przy negatywnych opiniach ekspertów zajmujących się kwestią wolności obywatelskich i wolności słowa.
Dzisiaj, podczas przemówienia do zebranych na Placu Krasińskich Kombatantów, prezydent poprosił ich, by stanowiąc swoiste spoiwo społeczeństwa, stanęli na czele Marszu Niepodległości 2012. Od razu wśród zebranych na Uroczystościach pojawiły się głosy przypominające, że w Dniu Niepodległości swoją niechlubną rolę odegrały improtowane niemieckie bojówki, których siedzibą była kawiarnia Nowy Wspaniały Świat. Bojówek, które w swym zaślepieniu, jak psy Pawłowa, na rozkaz "bij Polaka, czyli faszystę" zaatakowali uczestników parady historycznej w mundurach z epoki.
W sumei nie dziwię się zarówno protestującym jak również prezydentowi. Protestującym, bo pamiętanie jedynie o małej - przyznajmy - złej części Marszu, czyli bijatyki tzw. "kiboli" kosztem zapominania o wielu innych dobrych ("piknikowy" Marsz Niepodległości z udziałem rodzin z dziećmi, niezauważony przez media) jak też złych (wspomniane bojówki z importu) razi w oczy.
Prezydentowi, bo trzeba do ostatniego tchu stać na straży "prawdy". Nawet jeśli rzeczywistość jest inna, a kolorowanie jej nic nie daje. Taki pewnie jest rozkaz Pawłowa
