Odezwał się nam Noblista. Europejski mędrzec, który ukradł złoto, sprzedał mirrę i teraz może jedynie kadzić. A jako ostateczna instancja mądrości musi się wypowiedzieć, by dolać oliwy do ognia.
Cóż nam łaskawie oznajmił? Ano, że on sam na miejscu naszego obecnego przywódcy z Bożej Łaski pałowałby wszystkich, którzy się mu sprzeciwiają. Tak jak niegdyś kolega Józef, chciałby urżnąć rękę tym, co ją na władzę podnieśli, i to przy samej dupie.
Bo przecież demokratycznie wybranej władzy należy się szacunek, a nie tworzenie rebelii.
Dobrze, z szacunku dla stanu umysłowego naszego drogiego Noblisty nie będę wchodził głębiej w sprawę. Kto wie, może to wszystko z przemęczenia spowodowanego tworzeniem nowego związku zawodowego "Solidność" (już około 7-5 lat mija od zapowiedzi samego zainteresowanego). Przypomnę tylko taki cytat, który mi się nasunął gdy słuchałem jego pięknej wypowiedzi:
"Durnia mamy za prezydenta..."
To kiedy mogę stawić się na pałowanie?
Komentarze